środa, 2 grudnia 2015

Rozdział 3

Zaraz święta. Po śmierci Dumbledore'a, McGonagall jest dyrektorką Hogwartu.
Właśnie się pakuje do mojego kufra.
- Ashley, gotowa?- usłyszałam Pansy.
- ehem- odparłam wstając.
- to chodź, bo spóźnimy się na pociąg- powiedziała.

*******************

Jesteśmy na miejscu. Przez szybę widać dworzec King's Cross. 
Wysiadłam z przedziału i wzrokiem zaczęłam go szukać. Jest.
Podbiegłam do niego i przytuliłam.
- Będę tęsknić- szepnęłam.
- ja też Ash...ja też- również szeptał.
- Proszę wysiadać!- usłyszeliśmy w głośnikach. Poszliśmy po mój kufer po czym wyszliśmy z pociągu.
Znów stanęliśmy przed sobą i patrzeliśmy w oczy.
Mogłabym tak cały czas...ona ma takie boskie oczy! Fontanna czekolady po prostu!
- Fred!- usłyszałam czyjś krzyk.
- Zaraz przyjdę mamo!- powiedział do rudowłosej kobiety stojącej z 10 metrów od nas.- to...pa- powiedział.
- pa- powiedziałam cicho.
Zaczęliśmy się oddalać, ale nie spuszczaliśmy wzroku z swoich oczu. Gdy dzieliło nas już z 7 metrów, nie wytrzymałam. Podbiegłam do niego i mocno przytuliłam, co on odwzajemnił.
- nie wytrzymam bez ciebie tego tygodnia- odparł głaszcząc moje plecy.
- a myślisz, że ja wytrzymam?- uśmiechnęłam się, a Fred odwzajemnił gest.
- Ashley!- usłyszałam swojego brata. Wspominałam, że mam brata? Jest starszy o rok, ale powtarza klasę. Nie było go w pierwszym semestrze w szkole...sama nie wiem czemu.
- No zaraz przyjdę!- wrzasnęłam.
- To....widzimy się za tydzień...?
- widzimy się za tydzień- uśmiechnęłam się. Chwilę patrzyłam mu w oczy, po czym szybko pocałowałam w policzek.- muszę już iść...do zobaczenia...- szepnęłam i odeszłam.
- do zobaczenia...- usłyszałam jeszcze za sobą.


*Oczami Freda* Nowość!!!
- Freddie się zakochał! Freddie się zakochał!- George śpiewa tak caaaaałą drogę....
- możesz przestać?- prosiłem.
- nie- odparł jakby nigdy nic.
- a tak w ogóle to co to za dziewczyna?- tym razem odezwała się mama.
- am...przyjaciółka....- powiedziałem.
- przyjaciółka? Coś ci nie wierzę.- zaśmiała się Molly.
- mamo, ona jest Ślizgonką- odparł znużony Ron, na co posłałem mu mordercze spojrzenie.
- aha...- zadumała.
- i co z tego, że jest Ślizgonką?- zapytałem.
- Fred...czy to nie jest ta dziewczyna, która jest z młodym Malfoy'em?- tym razem zapytała tata.
- ona z nim nie chodzi...przyjaźnią się - powiedziałem.
-no, ale widzisz. Myślisz, że ona przyjaźni się z tobą bezinteresownie? Kochanie, nie chcę, żebyś potem się na niej zawiódł- mówiła mama.
- zawiódł? Znasz ją? Nie. Nie wiesz jaka jest. Proszę, nie wtrącajcie się w moje sprawy- powiedziałem i oparłem głowę o szybę w aucie.



*Oczami Ashley* W tym samym czasie**

- Kto to był?- zapytał Louis.
- przyjaciel- odparłam gdy siedzieliśmy w aucie.
- a to nie jest ten Weasley?- zapytała Beatrice. Moja mama.
- jest, a co?
- to, że jest zdrajcą krwi, więc tobie nie wypada się z nim w ogóle zadawać.- tym razem głos zabrał ojciec.
- to, że mi nie wypada, nie znaczy, że przestanę się z nim przyjaźnić- mówiłam.
- właśnie znaczy
- nie
- tak
- nie
- tak Ashley i nie marudź.
Na tym skończyła się nasza rozmowa. Oparłam głowę o szybę w aucie i zaczęłam myśleć. Myśleć o wszystkim.


I jest rozdział 3 :)
Mam nadzieję, że się podoba...
Bardzo liczę na komentarze...
Jest to dla mnie ogromna motywacja....
Eh...nie będę się rozpisywać bo nie mam czasu...
Więc....
Do napisania <3